czwartek, 22 października 2015

Wychodne

MultiMatka cieszy się jak dziecko, gdy może wyjść do ludzi... wyjść z domu... gdzieś dalej niż do sklepu... tuż za rogiem... Gdy tylko pojawia się jakaś okazja, szansa, cień szansy, MultiMatka chwyta się jej kurczowo jak Trzeci multimatkowej bluzki... W Matkę wstępują wtedy nadludzkie siły i chęci, by dotrzeć na wyznaczone miejsce za pomocą komunikacji publicznej. Nie straszne jej schody, podjazdy, rowery w  autobusach, deszcz czy pchanie wózka z wierzgającą jednostką wewnątrz. Skoro ma się w końcu spotkać z LUDŹMI, to tak będzie i już! Żadna marna wymówka nie jest w stanie jej zniechęcić. A ostatnio MultiMatka miała taką okazję i WYSZŁA Z DOMU! Nawet dwa razy! A raz to nawet bez Trzeciego! Multimatkowe neurony szalały ze szczęścia, lepiły babki z oksytocyny i tarzały się w endorfinach!!!


.....................................................................

Z tego szczęścia wieczorem MultiMatka padła... a konkretniej zległa wcześniej niż zazwyczaj... Trzeci zakwilił, MultiMatka wystrzeliła jak z procy... i tyle ją widziano...
Tymczasem w pralce rozgrywał się dramat. Śpiąca błogo MultiMatka zadusiłaby pranie na amen , gdyby nie silne ręce MultiOjca, który z zadziwiającą skutecznością rozpostarł mokre, aby stało się suchym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz