A właściwie nie MultiMatka, a caaaaałaaaa MultiRodzina! I nie, że do spożywczego... Otóż właśnie do centrum handlowego! Pomysł, by sobotnie popołudnie spędzić właśnie tam miał wiele z szaleństwa, ale czego się nie robi, żeby zaciągnąć MultiOjca do sklepu w celu zakupu odzieży! Nowej. Nie zniszczonej. A należy wiedzieć, że podejście MultiOjca do tego rodzaju przyziemnych spraw zalicza się do powtarzanego przez kolejne dekady: "Przecież mam się w co ubrać!"...
Mieszanka niemożliwego z szaleństwem to wyzwanie na miarę MultiMatki, tak więc idąc za ciosem i szafując mocnymi argumentami (WYPRZEDAŻ!!!!) MultiMatka zaciągnęła MultiOjca wraz z MultiDziatwą do siedliska okazji i superprzecen...