Nad Wisłą wznosiła się chatka,
a w chatce Matka Wariatka.
I miast być tylko ozdobą,
stała się Matką multiOsobą.
Raz poszła więc do fryzjera,
i już wynikła z tego afera!
Tuż obok była biblioteka,
"Czy jest coś Terry'ego Pratchetta?"
Następnie poszła do kina,
otworzyć butelkę wina.
Inne matki traciły głowy,
czy aby ona dobrze robi?
Nosiła pociechy w chuście,
co było w bardzo złym guście,
w dodatku bez wózka niekiedy,
ileż wtedy było biedy!
Ponadto lubiła rowerem,
z przyczepką jako bajerem,
jeździć z Trójcą na wycieczki,
przez lasy, pola i rzeczki.
Martwiły się inne matki:
Co będzie z takiej wariatki?
Aż wreszcie została blogerką,
tam żonglowała literką.
Nie lada przecież to gratka,
taka z niej była Wariatka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz