czwartek, 10 marca 2016

MultiMatka jest kobietą...

MultiMatka jest kobietą... Taką się urodziła i taką jest... a przynajmniej stara się być. Z okazji Dnia Kobiet przywdziała więc MultiMatka kieckę, żeby tego dnia nikt nie miał żadnych wątpliwości odnośnie jej kobiecości przykrytej na co dzień kombinezonem ochronnym z denimu oraz bluzki typu random, najlepiej w barwach khaki albo "pustynna burza", albo w jakimkolwiek innym odcieniu, który choć trochę łączyłby się z walką, ogniem, błotem i Trójcą! Tak więc MultiMatka w kiecce udała się tego dnia do Klubu MultiMatek celem celebrowania kobiecości... może nie celebrowania, tylko picia... i nie kobiecości, tylko raczej arbaty w towarzystwie innych niewiast i przy okazji przedyskutowania naprawdę WAŻNYCH tematów!


W tym celu udała się MultiMatka na przystanek komunikacji miejskiej ciągnąc za rękę Drugiego, który w tym wyjątkowym dniu akurat nie szedł do lekarza... A tu nagle bach! Pierwsze szczęście tego poranka spadło na MultiMatkę... pod postacią zielonkawej kupy pospolitego latającego zwierzęcia, który był we właściwym czasie na właściwym miejscu...

Kolejne wielkie szczęście czekało na MultiMatkę po powrocie do siedliska. MultiOjciec przewracając znacząco oczętami wręczył bowiem MultiMatce okazały bukiet trzech róż, chyba na znak Wielkiej Trójcy, również robiącej wielkie oczy... MultiMatka kwiaty przyjęła i wymieniła w wazoniku. Te z Walentynek można było w końcu wyrzucić i godnie zastąpić świeżymi!

Trzecie ostatnie szczęście MultiMatka zaplanowała sobie na wieczór... Tego dnia MultiMatka nie broniła się wielce, kiedy niezrównana Pierwsza z Drugim domagali się jednogłośnie bajki. MultiMatka miała bowiem plan! Skoro Trzeci właśnie zasnął, a kolejna dwójka będzie zajęta przez jakiś czas bajką... MultiMatka w DNIU KOBIET poświęci trochę czasu SOBIE! Tak po prostu! MultiMatka nie wiele myśląc chwyciła plik prasy kobiecej i oddaliła się w bezpieczne, odosobnione i bezdzietne miejsce. Wygodnie usiadła z zaparzoną przed chwilą kawą, rozłożyła na kanapie rzeczone gazety i wybrała pierwszą... Zdążyła nawet przeczytać nagłówek i zajawkę jakiegoś artykułu z celebrytką w tle... gdy usłyszała JĘK! A zazwyczaj jęk w multimatkowym siedlisku oznaczał nieuchronny koniec bezdzietnego czasu... 

Być kobietą, być kobietą - tylko kiedy, ja się pytam??




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz