MultiMatka zdecydowanie nie lubi przeprowadzek... Zmieniać miejsce zamieszkania owszem, czemu nie, ale mozolnie pakować przez długie godziny cały swój dobytek, wszystkie multizabawki i multisprzęty, a następnie przez równie długie godziny wszystko rozpakowywać... Eee? Nie!!! Do tego ciągłe sprzątanie, układanie, wciskanie, przestawianie, malowanie... Jest oczywiście eksytacja. Hormony szczęścia mają duże pole do popisu, ale z perspektywy kilku przeprowadzek MultiMatka stwierdza, że przeprowadzki jako takie nie są największą jej życiową rozrywką... A jak było tym razem? Połsuchajcie...
Na początku była myśl. Myśl MultiMatki. Myśl o zmianie i słuchaniu świerszczy na wsi. Potem była decyzja. Trudna, ale możliwa. Następnie było działanie. Chaos. Pakowanie. Wariackie fikołki z taśmą klejącą. Zapasy z kartonami w domowym zaciszu. A na końcu był Wielki Eksodus na miarę MultiRodziny! Eksodus okraszony nadludzkim wysiłkiem mięśni MultiOjca i panicznym upychaniem kartonów na pace oraz wielką troską o to czy WSZYSTKO się zmieści??!!! MultiMatka z natury jest minimalistką, ale doprawdy trudno o ortodoksyjny minimalizm w MultiRodzinie!
Tak więc TEN DZIEŃ już za MultiMatką. Przebyła szczęśliwe pół Polski zostawiając stołeczny beton i witając podlaskie kleszcze. I ot siedzi teraz w przytulnej kuchni, ciepłej ciepłem pieca kaflowego i popija poranny ciepły płyn. MultiOjciec ma dwudniowe wychodne. Pierwsza i Drugi uskuteczniają niedzielne modły w towarzystwie, a Trzeci zasnął snem sprawiedliwego. Za oknem wieś... Kury, pszczoły, mrówki, gzy, kleszcze, komary oraz pies - oto najbliżsi multimatkowi sąsiedzi. No i deszcz. Za oknem wiejski letni deszcz. MultiMatka oddycha pełną piersią i zastanawia się, jak tu skosić trawę po kolana zepsutą kosiarką oraz co zrobić najpierw: zmyć naczynia czy zrobić pranie, bo jednocześnie się nie da...??
Oto nowe dylematy MultiMatki na wsi :)
Widzę, że rola brata w wyprowadzeniu dzieci na niedzielną Mszę została w tekście... hmmm... pominięta? :-)
OdpowiedzUsuń